czwartek, 25 kwietnia 2013

Dzisiaj...

Otwieram oczy, czuję ból... słyszę w słuchawce znajomy przyjazny głos, wstawaj masz dzisiaj kontrolę. No tak, wczoraj wycieli mi ósemkę... Dawno nie zjadłam tyle lodów co wczoraj... Kręci mi się w głowie, wszystko mnie boli, wychodzę z domu, wsiadam w tramwaj i niebawem jestem na miejscu... Doktor Był bardzo miły, na szczęście jest w porządku, muszę posiedzieć w domu 2 tygodnie, a później ściągną mi szwy.

Stałam się wolna...Mogę wybierać sama, ie jestem od nikogo uzależniona. Miłość? Potrzebuję jej bardzo, Miłość jest wolnością, wspólnymi wyborami, zaufaniem, życiem - tego wsztkiego i wielu innych nie było w moim ostatnim związku...
Czy wszyscy mężczyźni są tacy sami? Zapytasz jacy? Boję się odpowiedzieć. Poznałam kogoś, dobrze by było, aby wyszło z tego coś naprawdę fajnego. Boję się, że nie będę umiała wejść z kim kolwiek w relację. Chciała bym się zaprzyjaźnić, tym samym zbudować fundament. prawdziwa przyjaźń jest trwalsza od miłości, ponieważ na przyjaźni się buduje. Nie wykluczając wtedy przejścia dalej... Wydaje mi się że teraz potrzebna mi raczej prawdziwa przyjaźń, niż miłość.

Dlaczego to zawsze pada na mnie? Dlaczego zawsze jak wchodzę w bliższą relację z mężczyzną, rodzi się z tego patologia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz