Dzisiaj chciała bym rozważyć kwestię szacunku, który należy się każdej osobie. Często mamy przyjaciół, dokąd wszystko jest w porządku, oni są przy nas, kiedy jednak coś złego się stanie, dotknie nas choroba, lub co gorsze sami coś zrobimy... Nagle zostajemy sami, są przy nas nieliczni, z podających się za naszych przyjaciół.
Dlaczego to piszę? Czy chodzi o mnie? poniekąd tak. W moim życiu są przyjaciele, ale nieliczni trwają w ciężkich chwilach.
Każdemu należy się szacunek i godność osoby ludzkiej, każdy z nas zasługuje na uwagę i pomoc najbliższych. Nikt nie powinien być kreślony, kiedy powinie mu się noga i upadnie, nawet najniżej.
Tak na prawdę chodzi mi o kogoś bliższego nawet niż przyjaciela. W miniony poniedziałek otrzymałam wiadomość, że został aresztowany. Wiele pytań i myśli przewinęło się w mojej głowie. Pomyślałam, że zrobił coś, musi ponieść karę, odsiedzi i wyjdzie.
Na drugi dzień poszłam tam, okazało się że podał moją osobę do kontaktu, tak więc udało mi się rozmawiać z dyrektorem i wychowawcą. Czy to duże przewinienie? Okazało się że miał kilka kar, które się zsumowały. Ważne jest to, że około rok temu dokonała się w nim przemiana, i te kary jeszcze z przed czasu obecnego.
Jak to jest, że gdy osoby, które uważał za przyjaciół i jako ważne, odwróciły się od niego? Kilka osób zostało przy nim, które pytają o niego, chcą jakoś pomóc.
Widzieliśmy się, rozmawialiśmy... Poprosił o Pismo Święte, lub o samą ewangelię Świętego Marka... Zdębiałam, odpowiedziałam, że właśnie ją czytam. Nastąpiła chwila konsternacji. Czy to jest znak od Boga? Tu jest bardzo trudna kwestia.
Boję się o Niego, aby się tam nie stoczył, czy sobie poradzi? Na pewno. Tylko kto wróci na wolność? Osoba odmieniona? Czy może raczej kombinator, który podświadomie będzie czynił wszystko aby tam powrócić? Wszystko okaże się w czerwcu, może lipcu... 7 Czerwca wraca TU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz